-Co się stało?- zapytała moja mama zaniepokojona. Usiadła na brzegu mojego łóżka i pogłaskała mnie po głowie. Opowiedziałam jej wszystko co dziś przeżyłam. A potem rozpłakałam się jeszcze bardziej. Mama położyła się obok mnie i objęła mnie.
-Co masz zamiar teraz zrobić? Wybaczysz mu?- spytała.
-Oczywiście, że nie! Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie zranił. Tylko mamo ja dalej go kocham. Nie mogę na niego patrzeć, wszystko sobie przypominam.- zwierzyłam się.
-Tylko czas jest w stanie uleczyć złamane serce. Jeśli On Ci je złamał z premedytacją, nie powinnaś nawet więcej zaszczycać go spojrzeniem. Ignoruj go i skup się na sobie. Sprawiaj sobie drobne przyjemności, rób więcej rzeczy, by uszczęśliwić siebie. Choć wiem, że nie jest to teraz łatwe. Dlatego, zanim do tego przystąpisz, porządnie się wypłacz. Łzy oczyszczą i łatwiej będzie zacząć się "zbierać". Trzymaj się. Jesteś dzielna. A jak się już wypłaczesz to zapraszam cię na wielkie lody,ok?- powiedziała jednym tchem moja mama.
-Dobrze i dziękuje. Jesteś kochana.- powiedziałam to, a moja mama wyszła z pokoju promiennie się do mnie uśmiechając. Zostałam sama, ze swoimi myślami i łzami. Wszystko sobie poukładałam, wiedziałam, że on nie odpuści więc ja muszę być silna. I nie dać się omamić. Już raz mi wszystko obiecywał. Nie mogę się złamać. Muszę być asertywna. Po tym jak wszystko obmyśliłam wyszłam w końcu ze swojego pokoju, było już ciemno. Z mamą spędziłyśmy dość miły wieczór, od dawna tak nie było. Po północy zmęczona położyłam się do łóżka i niespodziewanie szybko zasnęłam.
Obudził mnie natarczywy dźwięk budzika. Była 08:00, a ja byłam ledwo żywa. Zwlekłam się z łóżka i spojrzałam przez okno. Ptaki fruwały wesoło pogwizdując, kwiaty podnosiły swoje zwiniete płatki, słońce budziło się by na nowo rozpocząć cudowny dzień a chmury radosnie fruwały po niebie. Każdy ranek przynosi coś nowego, cudownego, pięknego lecz jedno zawsze zostaje i powtarza się z dnia na dzień...
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się. Tak bardzo starałam się nie myśleć o nim. O jego oczach, o jego ustach, o jego głosie tak wspaniałym, że można pomyśleć, że przemawia anioł. Poszłam na dół, wzięłam pieniądze na lunch bo nie miałam ochoty na śniadanie i wyszłam z domu. I tak jak myślałam on tam był. Stał przy samochodzie jak gdyby nigdy nic i patrzył się centralnie na mnie. Moje serce zabiło mocniej, ale starałam się to ignorować. Ruszyłam przed siebie nie zaszczycając go spojrzeniem. On podbiegł do mnie ale ja starałam się to ignorować.
-Katherine proszę porozmawiaj ze mną. Daj mi wszystko wytłumaczyć.- powiedział kiedy mnie dogonił. Teraz szedł równo ze mną.
-Za dużo namieszałeś w moim życiu. Daj mi po prostu spokój.- odpowiedziałam zimnym głosem. On stanął przede mną, zbliżył się i chwycił mnie lekko za ramiona.
-Nie wiem jak dalej żyć..Nie wiem.. Nie umiem śnić.. Bez ciebie nic nie ma sensu. To co się zdarzyło przez ten tydzień w Paryżu... Ciągle o tobie myślę.- powiedział. W jego głosie czułam strach.
-Gdybyś tylko wiedział, jak wiele cierpienia i czasu wymagało zapominanie o Tobie, nie miałbyś czelności o sobie przypominać. Spójrz tylko.- powiedziawszy to ze łzami w oczach podciągnęłam rękawy swojej bluzki żeby zobaczył blizny po cięciach. Na jego twarzy najpierw zagościło przerażenie, potem troska, ból i wielki smutek. Zaczął obdarowywać delikatnymi pocałunkami każdą bliznę po kolei, czułam, że po jego twarzy spływają łzy. Spojrzał na mnie i już miał coś powiedzieć, jednak ja mu nie pozwoliłam.
-Zamiast bolesnej prawdy wybierz cisze. Są słowa, których usta nie powinny mówić, a uszy słyszeć.- i ruszyłam w kierunku szkoły, a on nie ruszył się z miejsca. Dalej tam stał, a ja w sumie nie zwracałam na to uwagi tylko próbowałam opanować łzy które leciały z moich oczu. Na szczęście zebrałam się już w sobie kiedy zobaczyłam, że Nicole i Caroline czekają już na mnie w miejscu gdzie zawszę się spotykamy przed szkołą.
-Hey dziewczyny!- powiedziałam żwawo ale i tak słyszałam, że mój głos drży.
-Cześć. Płakałaś?- zapytała zaniepokojona Nicole. Spojrzały na mnie podejrzliwie.
-Kat co się wczoraj stało?- dodała równie zaniepokojona Caroline.
-Nic, zupełnie nic.- zaprzeczyłam energicznie.
-Nie okłamuj nas. Przecież widzimy.- odparła Caroline.
-Naprawdę nic się nie stało. Chodźmy już do tej szkoły bo się spóźnimy.- powiedziałam to i zaczęłam iść w kierunku szkoły.
Moje przyjaciółki szybko się ze mną zrównały i zasypały mnie gradem pytań. Tak mnie męczyły, że w końcu musiałam opowiedzieć im wszystko od początku do końca.
-Kochasz go?- zapytała Nicole.
-Oczywiście. To, że nie okazuję moich uczuć wobec niego wcale nie znaczy że ich nie mam. Wręcz przeciwnie - przerastają mnie- odpowiedziałam poirytowana tak banalnym pytaniem.
-Nie pozwól, by Twoje życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.- wtrąciła Caroline.
-Dzięki Caroline. Jakbym tego nie wiedziała. To tylko puste słowa. Powiedz mi lepiej jak przełożyć to na praktykę skoro tak strasznie go kocham?- zapytałam znowu poirytowana.
-Więc wybaczysz mu?- zapytały moje przyjaciółki jednym głosem.
-Tak... Nie... Kurwa dziewczyny nie wiem! To wszystko mnie przerasta.
Reszta dnia przebiegła normalnym rytmem chodź słyszałam, że wszyscy szeptali za moimi plecami i w szkole panowała napięta atmosfera. Najbardziej bałam się ostatniej lekcji. To była matematyka. Dziś pewnie okaże się jak tragicznie napisałam ten sprawdzian. W końcu nadeszła ta chwila, niechętnie powlokłam się do klasy. Usiadłam w swojej ławce czekając na wyrok. Drzwi do klasy otworzyły się i wszedł nauczyciel.
-Jak wiecie wczoraj pisaliśmy testy, ja znalazłem wczoraj czas żeby je sprawdzić.- powiedział poważnym tonem, patrzył prosto na mnie.
-Ale za nim to zrobię chce Wam przedstawić nowe ucznia. Mam nadzieje, że miło go przyjmiecie i będziecie traktować tak jak resztę.- kiedy to powiedział ja już wiedziałam dlaczego w szkole panowała taka atmosfera. Drzwi się otworzyły a za nimi do klasy wszedł ten nowy uczeń. Tylko, że tym nowym uczniem był nie kto inny jak Justin Bieber.
--------------------------------------------------
Jak wam się podoba? Dla mnie może być chodź nie jest wybitnie ;-). Niedługo rok szkolny, nie wiem jak ja ogarnę dwa blogi. Rozdziały będą się pojawiały rzadziej, z przyczyn znanych. Dziękuje za 15 komentarzy pod ostatnim! Jesteście wspaniali. Tutaj też chciałabym dużo, długich komentarzy. ♥♥♥