sobota, 29 września 2012

Sixth

Piosenka do rozdziału: <klik>
-Ja... przepraszam.- wyjąkała dziewczyna odsuwając się od niego. Justin chciał ją zatrzymać lecz ona skutecznie uciekła od jego dotyku. Szybko pobiegła do drzwi biblioteki. Kiedy wybiegła ze szkoły zobaczyła, że Justin ją goni.
-Katherine! Proszę poczekaj!- wykrzyknął. Dziewczyna zatrzymała. On stanął blisko niej i wyszeptał:
-Dlaczego uciekasz?
-Ja nie uciekam, ja się gubię. Tak niewinnie zaczynam się w Tobie gubić, tak bardzo dramatycznie zaczynam się odnajdować.
-Katherine. Dlaczego nie pozwalasz mi cię kochać?
-Ja... nie mogę. Justin kocham cię, kocham cię najbardziej na świecie. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułam. Ale zrozum... zraniłeś mnie. Nie mogę być z Tobą. Nie po tym co mi zrobiłeś.
-Proszę daj mi szanse to naprawić. Już nigdy więcej cię nie skrzywdzę.
-Przykro mi ale nie da się tego naprawić. Nie teraz.
- Nie przejmuj się. - szepnął jej do ucha. - Gdybym mógł śnić, śniłbym tylko o Tobie.
A potem odszedł. A ona stała i płakała myśląc co mogło by być gdyby oni wszystkiego nie zepsuli.
*********************
Minął tydzień od tej rozmowy. Justin nie rozmawiał z Katherine. Zrozumiał, że nie może już nic zrobić. Za bardzo ją zranił.  A ona znów udawała, że ma go głęboko w nosie. Jak najdalej odsuwała od siebie myśl, że tak bardzo pragnęła z nim być. Nigdy nie potrafiła przyznać się do błędu. Do tego, że taki drań mógł zawładnąć całym jej światem. 

-Kat!- zawołała Caroline biegnąc korytarzem w kierunku przyjaciółki.
-Co się stało? Musisz się tak wydzierać?- zapytała poirytowana Katherine.
Dziewczyny ruszyły korytarzem w kierunku klasy.
-Niall, wiesz ten blondyn? Wiesz który to?- zapytała z ożywieniem Caroline.
-No tak wiem. Wydaje się być całkiem sympatyczny. 
-A więc on robi dziś wielką domówkę! Chcą zrobić coś podobnego jak w ,,Projekt-X". Musisz przyjść!
-Car ja... nie wiem czy to dobry pomysł.
-Proszę się przyjdź! Będzie zabawa, zobaczysz! Musisz się trochę wyluzować.
-No dobrze. Przyjdę.
Na te słowa Caroline podskoczyła z radości i zaczęła rozprawiać o tym jaką sukienkę włoży.

Przygotowania do imprezy odbywały się w moim domu, bo jak się okazało mieszkam niedaleko Nialla. Założyła  sukienkę. Dziewczyny mówiły, że wygląda cudownie. Mówiły prawdę.

-Kat każdy jest Twój.- Nicole szturchnęła ją gwałtownie.
-Tylko ja nikogo nie chce. I nawet nie myślcie, żeby mnie z kimś zapoznawać!- Katherine ostrzegła swoje przyjaciółki. Wiedziała co one planują.
-Niech lepiej Caroline powie co się dzieje między nią, a Jamesem.- zagadnęła Katherine.
-Zupełnie nic. Lubię go, ale wiecie... on jest podrywaczem. Nie chce się w coś takiego pakować.- wyjąkała zawstydzona Caroline.
-Jasne.- równocześnie powiedziały dziewczyny. Wiedziały, że ich okłamuje. 

-Witam dziewczęta!- drzwi otworzył gospodarz imprezy. Katherine spojrzała na niego. Miał blond włosy, niebieskie oczy i szczery uśmiech. Już go polubiła.

Impreza była naprawdę wielka. Dużo ludzi, dużo alkoholu, głośna muzyka, pary całujące się po kontach. Przyjaciółki szybko opuściły Katherine. Dziewczyna postanowiła iść po drinka. Wypiła napój, a alkohol przyjemnie rozszedł jej się po gardle. Uśmiechnęła się. Wszyscy faceci patrzeli na nią z podziwem. Wiedziała, że każdemu się podoba, ale oni patrzeli na nią jak na panienkę na jedną noc. A ona miała swoje zasady. Co chwila ktoś przystawał, aby z nią porozmawiać. W końcu wokół niej urosła spora grupka osób. Zobaczyła swoje przyjaciółki i odetchnęła z ulgą. Grzecznie przeprosiła i ruszyła w ich stronę.
-Gdzieście były? A z resztą idziemy tańczyć. Wyszły na środek parkietu i ruszały się w rytm muzyki. Wszyscy faceci gapili się na nie. W końcu razem prezentowały się jeszcze lepiej. W końcu zmęczone poszły po kolejne drinki. Impreza powoli się rozkręcała. Katherine wesoło gawędziła ze znajomymi, popijając swój alkohol. W tłumie zauważyła Justina. Była już podpita więc wpadła na pewien pomysł. Zaczęła flirtować z Niallem. Z satysfakcją wyłapywała zazdrosne spojrzenia Justina. Postanowiła ruszyć o krok dalej.
-Może pójdziemy na górę?- wyszeptała blondynowi ponętnie do ucha. 
-------------------------------------------------
Ja wiem, rozdział ma mało szczegółów i w ogóle jest do bani, ale bardzo się śpieszyłam więc wybaczcie. Chyba nie mam nic do przekazania, a więc dziękuje za komentarze i ogólnie za wsparcie i proszę tutaj też dużo komentarzy bo to bardzo motywuje. 
Do następnej! A i zapomniałabym. Wprowadziłam nową postać do opowiadania. Jest to Niall Horan (wiecie z 1D). Chyba nie muszę dawać jego zdjęcia, wszyscy wiedzą jak wygląda. I w opowiadaniu nie jest nikim sławnym. 

wtorek, 18 września 2012

Fifth

Piosenka do rozdziału: <klik>

-Ja... yyy...- dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć.

-Świetnie. Umówicie się gdzie i jak po lekcji.- zdecydował za dziewczynę nauczyciel. Katherine była wściekła. Dlaczego wtedy nie odmówiła? Nie. Ona nic nie powiedziała. To nauczyciel zdecydował za nią. Spojrzała na Justina. Jego poczucie humoru, czasem drwiny były dużo ważniejsze niż komplementy innych. Uwielbiała dołeczki na Jego twarzy kiedy się uśmiechał. Jego śmieszny ton mówienia, Jego ciepły głos, a zarazem pobudzający. Każde spotkanie, każda chwila, każde słowo było dla niej najważniejsze, najwspanialsze.. Kochała Go mimo i wbrew. Za wszystko. Nawet za to, co było złe. Miała nadzieję, że już go nie kocha, że to minęło. Tak bardzo się starała, żeby to minęło. Ostatnie miesiące to był właściwie odwyk. Odwyk od niego, od jego wariackiej miłości, od pocałunków, jego fantazji, jego wygłupów, jego napadów melancholii, jego niezwykłości. Nie udało się. Owszem, zapomniała o nim, ale wcale nie przestała Go kochać...
Chłopak odwrócił głowę i ich spojrzenia na chwileczkę się spotkały. Katherine szybko odwróciła głowę zawstydzona. Do końca lekcji już nie miała odwagi na niego spojrzeć. Kiedy zadzwonił dzwonek dziewczyna z ulgą zerwała się z miejsca. Była już w połowie korytarza kiedy ktoś położył rękę na jej ramieniu. Zobaczyła, że to Justin więc szybko wyrwała się z uścisku.
-Czego chcesz?- dziewczyna chciała dać mu wyraźny sygnał, że w ich relacjach nic się nie zmieniło.
-Słyszałaś nauczyciela. Musisz mi pomóc w nauce.- w oczach chłopaka zobaczyła... zwycięstwo? 
-Dlaczego mi to robisz?- dziewczyna zapytała cicho zbliżając się do niego.
-Kiedy na ciebie patrzę, myślę wyłącznie o tym, że pew­ne­go dnia nie będę już mógł cię oglądać.- odpowiedział.
-Więc... dziś w bibliotece szkolnej. O 16. Nie spóźnij się. Kwadrans po idę do domu.- powiedziała oschle omijając go i idąc przed siebie. Jej przyjaciółki już na nią czekały.
-Katherine. Widziałyśmy jak na niego patrzysz. Nie lepiej odpuścić? Czemu chcesz okłamywać samą siebie?- zaczęła Caroline.
- Bo może jeśli wiele razy powtórzę sobie, że go nienawidzę, to sama w końcu w to uwierzę.- ucięła Kat i pobiegła prosto do swojego samochodu.

*W tym samym czasie*

Justin podszedł do swojej szafki. Czekała go jeszcze nad nudniejsza z lekcji czyli historia. A chciał tylko i wyłącznie pobiec za Katherine. Była ucieleśnieniem jego marzeń. Dzięki niej stał się tym, kim jest, a trzymanie jej w ramionach wy­dawało się bar­dziej na­tural­ne niż bi­cie serca. Długo nie mógł o nie myśleć, ponieważ zobaczył, że w jego stronę kieruje się Samatha. Chciał czym prędzej gdzieś się ukryć ale niestety dziewczyna była już za blisko.
-Cześć! Zauważyłam, że jesteś dobry z francuskiego. Ja za bardzo tego nie ogarniam.- zaczęła prosto z mostu stojąc blisko Justina.
-Nie wątpię.- zadrwił chłopak. Samatha chyba nie zrozumiała tej aluzji, ponieważ ciągnęła dalej:
-A więc pomyślałam sobie, że mógłbyś mnie trochę podszkolić. Na przykład... dziś po szkole?
Justin ruszył gwałtownie w kierunku klasy.
-Dzisiaj niestety nie mogę. Przykro mi.- odpowiedział. Dziewczyna szła krok w krok za nim.
- Naprawdę ją kochasz, prawda?- spytała Samatha kiedy byli już przy drzwiach klasy.
- Z całego serca.- Justin speszył się. 
- I co podpowiada ci serce?- dziewczyna ostro przeginała i doskonale to wiedziała.
- Nie wiem.- Kanadyjczyk pragnął aby ta dziewczyna wreszcie się odczepiła.
- Może zbyt gorliwie starasz się je usłyszeć.- powiedziawszy to Samatha zaczęła się do niego powoli zbliżać. Zadzwonił dzwonek na lekcja, który uratował Justina. Szybko umknął przed Samanthą. Nawet historia była lepsza niż towarzystwo tej dziewczyny. 
-Zaczynam się jej bać.- odpowiedział całe wydarzenie Davidowi i Jamesowi. James serdecznie się roześmiał, David zamarł ale nic się nie odezwał.

Czas do spotkania z Justinem bezlitośnie się zbliżał. W końcu kwadrans przed szesnastą zebrała potrzebne rzeczy, ogarnęła się trochę i pojechała pod szkołę. Nogi miała jak z waty, bardzo chciała go znowu zobaczyć ale miała pewne obawy. Kiedy znalazła się w bibliotece zobaczyła, że Justin już czeka. 

-Hey.- powiedziała słabym tonem podchodząc do stolika przy którym siedział. 
-O cześć.- powiedział wstając. Chciał wykonać jakiś ruch ale po chwili zrezygnował. Dziewczyna usiadła na przeciwko niego. Przez kolejną godzinę tłumaczyła mu cierpliwie materiał. Kiedy już zbierała rzeczy przypadkowo dotknęła dłoni Justina. Onieśmielona gwałtownie się cofnęła. 
-Katherine czy my naprawdę musimy udawać, że nic nas nie łączy?- zapytał Justin podchodząc do niej. Był bardzo blisko.
- Jesteś strasznie sentymentalny.- odpowiedziała sucho.
- Być może i cóż w tym złego? Ach, już wiem. W dzisiejszym świecie uczucia nie są modne. Ludzie wstydzą się ich, jednocześnie wyśmiewając bardziej wrażliwe osoby. Mogę być poniżany, ale nie zaprę się siebie. Uczucia to cząstka nas, ta najważniejsza. Bez niej jesteśmy niczym. Nie warto tak żyć. Ja tak nie chcę, nie potrafię... A czy ty chcesz? Wybór zależy tylko od ciebie.- mówił to patrząc jej głęboko w oczy. 
-Wiesz.. Są osoby o których się nie zapomina przez całe życie. I właśnie Ty taką osobą jesteś. Jestem pewna, że Cię nie zapomnę. Tego jak mnie zawsze rozbawiałeś, tego jak mnie raniłeś i tego jak później wszystko wracało do najlepszego porządku. I mimo tego, że to już koniec, to były najpiękniejsze chwile mojego życia.- dziewczyna uroniła kilka łez. Justin starł jedną opuszkiem palca i pogładził po policzku.
-Pocałuj mnie, proszę, ten ostatni raz.- powiedział błagalnym tonem.
-Dlaczego?
-Bo musi mi to wystarczyć do końca życia bez Ciebie.
Na jego wargach spoczął pocałunek lekki niczym muśnięcie motyla. Lazurowe spojrzenie, już nie chłodne, a pogodne i czułe, zawisło nad jego twarzą. Subtelny, konwaliowy zapach upajał swoją wonią. 
----------------------------------
Kurde krótki ten rozdział. I w ogóle do bani. No ale nic dodałam ;-). Cieszycie się? I bardzo przepraszam za to, że tak rzadko dodaje ale nie jestem maszyną do pisania i niestety zaczął się rok szkolny a to oznacza obowiązki. Założyłam też nowego bloga z imaginami --> http://do-not-be-afraid-to-dream.blogspot.com/ Zapraszam serdecznie i proszę o szczere komentarze. 

piątek, 7 września 2012

Fourth

Piosenka do rozdziału: <klik>
- To jest największy dupek jakiego znam! Frajer jakich mało! Najgorszy flirciasz i łamacz serc! Dlaczego wiedząc o Nim tak mało, pozwoliłam sobie Go pokochać? Dlaczego byłam tak głupia i nie rozsądna?- powiedziała Katherine płacząc. Jej przyjaciółki siedziały blisko niej, przytulały i podawały chusteczki.
- A teraz cierpisz tak?- zapytała w odpowiedzi Nicole.
-Jak cholera, nie mogę o nim zapomnieć!- powiedziała Kat przez łzy.
- A co Ty chcesz zapominać? Przecież nic was nie łączyło, oprócz kilku spacerów i pocałunków.- na te słowa dziewczyna jeszcze bardziej się rozpłakała.

Katherine usiadła na łóżku. Nie wiedziała co się dzieje. Dopiero później uświadomiła sobie, że jest w swoim pokoju, siedzi na łóżku, a to co się przed chwilą zdarzyło to był tylko sen. Nie to nie był sen, to była scenka z dnia kiedy Justin wyjechał, kiedy zostawił ją samą w Paryżu. Wspomnienia bezlitośnie wracały. Chodź starała się je powstrzymać, nie dawała rady. Dziewczyna spojrzała ma zegarek. Godzina wzywała do tego aby szykować się do szkoły. Lekko odgarnęła  brązowe loki i poszła pod prysznic. W czasie toalety porannej myślała o tym co zastanie dziś w szkole. Tak do ich klasy doszedł słynny Justin Bieber. Był na tyle bezczelny aby przypominać o sobie. O swoim zapachu, swoich oczach, ustach, wszystkim co kochała. Kat przypomniała sobie resztę wczorajszego dnia. 

 W klasie natychmiast zrobiło się głośno. Dziewczyny wzdychały w podziwie nad niesamowitą urodą Justina. Tylko Katherine siedziała cicho. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Justin zachowywał się tak jakby był z siebie zadowolony. Kanadyjczyk usiadł na krześle niedaleko Katherine. Nicole i Caroline co chwilę spoglądały na Justina i rzucały badawcze spojrzenia w stronę Katherine. Sama dziewczyna była przerażona tą sytuacją. Drżała na całym ciele na myśl o tym, że będzie widziała tego chłopaka codziennie. Codziennie będzie obdarowywał tym spojrzeniem jak w tej chwili. Pełnym ciepła, miłości ale też tęsknoty i bólu. 
-Katherine Rain!- zawołał nauczyciel a nastolatka nie wiedziała co się dzieje. Dopiero po paru sekundach zorientowała się, że nauczyciel trzyma w ręku jakiś kawałek papieru. Zobaczyła, że to sprawdzian który pisała wczoraj i którego tak bardzo się bała. Na drżących nogach podeszła do biurka nauczyciela i wzięła od niego test.Tak jak się spodziewała widniała na nim dorodna jedynka.
-Naprawdę nie wiem co się z tobą ostatnio dzieje.- powiedział nauczyciel tak aby nikt inny ich nie usłyszał. Dziewczyna odeszła zrezygnowana spoglądając na Justina kiedy ten patrzył na nauczyciela który mówił mu kiedy ma napisać zaległy test i jak się przygotować. Reszta lekcji zupełnie odbiegała zupełnie od innych. Wszyscy gapili się na Justina i rozmawiali o nim, on zawstydzony wbił wzrok w ławkę, nauczyciel starał się wszystkich uciszyć, a Katherine siedziała na swoim krześle prosto jak struna. W końcu matematyka dobiegła końca. Katherine zerwała się z krzesła jak strzała chcąc jak najszybciej wyjść z tego miejsca. Czuła jak Justin odprowadza ją wzrokiem, jednak sekundę później otoczyła go chmara dziewczyn z klasy które uporczywie błagały o jego uwagę. Jedna chciała pokazać mu szkołę, druga pożyczyć mu notatki... Brązowooki właśnie tego bał się najbardziej. Wszyscy będą go traktować jak cud. Tylko Katherine od początku taka nie była... I James. Jego najlepszy kumpel który już od dawna chodzi do tej szkoły. Tym czasem dziewczyna szybko wybiegła ze szkoły, nie spoglądając za siebie chodź słyszała wołania jej przyjaciółek i pomrukiwania ze wszystkich stron. Popchnęła drzwi do szkoły i wyskoczyła na dwór. Stanęła odgarniając włosy z twarzy i zbierając myśli. W końcu doleciały do niej jej przyjaciółki i spojrzały pytająco.
-Katherine wiedziałaś o tym?- zapytała niemądrze Caroline.
-Oczywiście, że nie! Prędzej bym dała się zabić niż pozwolić na to aby chodził ze mną do szkoły! Co za dupek! Co on sobie w ogóle wyobraża! Nie może tak po protu wtargnąć do mojego życia!- powiedziała trochę głośniej niż powinna Kat. W ten sposób zwróciły uwagę wszystkich obecnych na dziedzińcu szkolnym. 
-Chodźmy stąd lepiej.- zarządziła Nicole. Pociągnęła swoje przyjaciółki w stronę przystanku autobusowego. To właśnie ona zawszę trzeźwo myślała, nie pozwalała się ponieść emocjom. Dziewczyny wsiadły do autobusu i cały czas rozmawiały o Justinie. Katherine nie płakała jak zwykle tylko była wyraźnie wściekła. 

Na wspomnienie wczorajszego dnia Katherine zaczęła się denerwować. Wiedziała, że spotka się z Justinem. Wiedziałam, że będzie mnie przepraszał, prosił abym mu wybaczyła. Wiedziałam, że znowu będę musiała spojrzeć w jego oczy. Poczuje jego zniewalające spojrzenie na niej i tylko dla niej. Ale nie mogła odpuścić. Po tym wszystkim co jej zrobił nie mogła pozwolić mu zawładnąć jej umysłem po raz kolejny. Dziewczyna zakończyła swoje rozważania kiedy zobaczyła, że zostało jej dwadzieścia minut na to aby ubrać się i dojść do szkoły. Nie lubiła się stroić. Założyła sweterek w cielistym kolorze, rurki i czarne conversy. Szybko poleciała na dół, powitała się z mamą i zapytała czy może wziąć jej samochód.

-No dobrze, tylko proszę cie jedź ostrożnie.- zawołała za nią mama.
-Okey! Masz to jak w banku!- zdążyła odkrzyknąć dziewczyna w drzwiach. W następnej sekundzie była już w samochodzie i mknęła drogą w kierunku szkoły.  Po dziecięciu minutach była na miejscu, przywitała się z przyjaciółkami. Udawała, że nic się nie stało, że nic nie zdarzyło się poprzedniego dnia. Zaskoczeniem było to, że podczas pierwszych trzech lekcji nie zauważyła nigdzie Justina. ,,Może dziś nie przyszedł?"- modliła się w duchu. Podczas drugiej przerwy obserwowała jak James flirtuje z Caroline. Dziewczyna ta miała piękne, falujące, blond włosy sięgające ramion, jej oczy były tak niebieskie jak czyste niebo. Miała piękną białą cerę, jak lalka z porcelany, usta jak maliny z pięknym usmiechem na twarzy. Była ona średniego wzrostu, chuda, z sylwetką modelki którą każda chciałaby mieć. Jej charakter łączył się z wyglądem, była nienaganna, jej wdzięk widać było każdym kroku, a bystrość wykorzystywała codziennych sytuacjach. O takiej dziewczynie każdy marzy, to po prostu ideał, anioł. Szkoda, że tak w siebie nie wierzyła. Katherine chciała dla mniej jak najlepiej. Wiedziała, że James to podrywacz. Nie chciała aby jej przyjaciółka cierpiała.Dzień przebiegał błogim spokojem, Kat ucieszyła się, że nie miała żadnej lekcji poza matematyką z Justinem. Kiedy przyszedł czas lunchu, nastolatka poszła razem z koleżankami do stołówki. Czuła lekki niepokój, tym, że na pewno natchnie się na Justina. Wzięła sobie jabłko i sok pomarańczowy. Więcej nie mogła przełknąć. Usiała przy swoim stoliku i wtedy usłyszała syk za plecami:
-To co książę na białym koniu wrócił? Szkoda, że tak późno.- to był oczywiście nie kto inny jak Samantha.
-Szkoda, że ty nie nadajesz się na księżniczkę. One są naturalne.- Katherine postanowiła od razu przejść do ataku.
-Wiesz jeżeli tak bardzo nie chcesz to ja mogę się nim zająć.- wycedziła przez zęby Sam. Mówiła to tak jakby tego chciała ale z jakiś przyczyn nie mogła tego dostać.
-Szkopuł w tym, czy on cię zechce.- Katherine wycedziła lodowato.
Samantha najwyraźniej nie wiedziała co powiedzieć, ponieważ odeszła bez słowa. Całej scenie przyglądał się Justin siedzący na pobliskim stoliku, oblężonym przez tłumy. Katherine przeniosła wzrok na ten stolik i spotykając spojrzenie Justina szybko cofnęła wzrok. Zawstydzona szybko dokończyła sok i wbiła wzrok w stolik. Co ją podkusiło, żeby to powiedzieć?
W końcu znienawidzona matematyka. Katherine powlokła się do klasy i usiadła między swoimi przyjaciółkami. Miała nadzieje, że to uchroni ją przed wzrokiem Justina. Jednak nie uchroniło. Lekcja się zaczęła a Justin cały czas przyglądał się dziewczynie. Jej oczy sprawiały, że gwiazdy zdawały się nie świecić. Jej włosy opadały perfekcyjnie bez układania. Kiedy się uśmiecha cały świat zatrzymuje się i wpatruje przez chwilę. Była taka piękna. Chciałby jej to mówić codziennie. Nikt nie mógł zrozumieć jego miłości do niej. Była taka... czysta. Niczego od niej nie oczekiwał. Wiedział, że bardzo ją zranił ale przyrzekł sobie, że nie przestanie o nią walczyć. Wiedział, że w tej zwykłej szkole będzie sensacją ale nie wyobrażał sobie, że aż taką. Wszyscy traktowali go jak króla. Nie podobało mu się to. Wiedział już, że nie przepada za Samanthą. Ta dziewczyna była sztuczna jak plastik i strasznie pusta. A z jakiegoś powodu ona nie mogła się od niego odczepić. Miał już jej powoli dosyć a to dopiero pierwszy dzień. Z zamyślenia wyrwał go głos nauczyciela. Najwyraźniej zwracał się do niego.
-Masz wielkie zaległości musisz to nadrobić. Przydała by ci się pomoc. To kto chce pomóc Bieberowi z matematyką?- powiedział nauczyciel. Chętna była każda dziewczyna. Nawet te które miały słabe oceny. Katherine skurczyła się na krześle i modliła się w duchu aby nauczyciel nie wskazał jej. 
-To może...- zaczął nauczyciel- Może Katherine? Jesteś bardzo dobra.
---------------------------------
Na początku chciałam powiedzieć, że odtąd będę dodawała piosenkę przy której pisałam rozdział. Jeżeli chcecie możecie ją sobie puścić kiedy będziecie czytać. Zmieniłam także narracje na blogu. Chciałam po prostu opisywać uczucia wszystkich bohaterów, a nie tylko jednego. Piszcie czy podoba wam się ta perspektywa i czy mam tak pisać dalej! Dziękuje bardzo za wszystkie miłe i jakże motywujące komentarze. Jesteście najlepsi! Tutaj też chciałabym dużo komentarzy. Uśmiech na mojej twarzy gwarantowany. Napiszcie mi co wam się podoba w tym blogu a co nie ;-). Spróbuje to naprawić. ♥♥♥