środa, 31 października 2012

Tenth

Piosenka do rozdziału: <klik>
-Pojedziesz ze mną do mnie?- Justin pocałował ją w płatek ucha wciąż tuląc.
-Ja... tak.- dziewczyna się zawahała. Brzmiało dość dwuznacznie. 
Wziął ją za rękę, a kiedy ruszyli do jego samochodu przyciągnął ją mocno do siebie i objął. Była taka krucha... Wciąż nie mógł uwierzyć, że może ją dotykać.... że może ją całować i szeptać piękne słowa do ucha. Wciąż nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. 
Jechali w milczeniu, co chwilę obdarowywując siebie nieśmiałymi uśmiechami. Słowa nie były potrzebne, uczucie które wisiało w powietrzu uniemożliwiało rozmowę. 
Kiedy w końcu dojechali, Justin szybko wyskoczył z auta aby otworzyć drzwi Katherine. 
-Dziękuje.- uśmiechnęła się. Właśnie z takich drobnych gestów go pamiętała. 
Szła przez ogród z nieukrywanym podziwem. Widać było, że dużo osób poświęciło dużo wysiłku na stworzenie czegoś tak imponującego. Dziewczyna zobaczyła pełno różnokolorowych kwiatów, tak egzotycznych, że nie mogła określić ich gatunku. Ścieszka którą szli była wąska, tak, że Justin musiał iść za jej plecami. Czuła na swojej szyi jego ciepły oddech, nogi się pod nią ugięły. Kiedy w końcu doszli do drzwi Justin nerwowo zaczął przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu klucza. Kiedy w końcu go znalazł i przekręcił zamek Katherine zobaczyła, że ręce mu się trzęsą. Weszli do mieszkania lecz dziewczyna nie zdążyła zobaczyć nic, ponieważ Justin natychmiast popchnął ją lekko na drzwi i przysunął się do niej. Ich usta były bardzo blisko lecz nie stykały się. Patrzeli sobie w oczy milcząc. Katherine czuła jego ciepły oddech który drażnił każdy nerw jej ciała. Położyła mu dłoń na policzku. Pocałował ją delikatnie. Przyjemny dreszcz rozszedł się przez ich ciała. Ich pocałunki przybrały na sile, stawały się coraz bardziej namiętne. Katherine znowu zaczęła czuć ten rodzaj bliskości której tak jej brakowało. Ręka Justina powędrowała na biodro dziewczyny i powoli przesuwał ją w dół, w końcu wylądowała na jej udzie. Gładził ją delikatnie, ona cicho jęknęła pragnąc jego dotyku. 
Zaczęła szybciej oddychać kiedy chłopak zaczął powoli ssać i całować jej szyję. Oplotła nogami jego biodra, a Justin skierował się na górę do jego pokoju. Powoli wchodził po schodach, wciąż się całowali więc nie widział jak stawia kroki. Kiedy znaleźli się na piętrze brunet skierował się do jego pokoju i cicho zamknął drzwi. Ostrożnie położył ją na łóżku. Ręką podparł swój ciężar ciała, by nie uciskać jej delikatnego ciała. 
-Jestem teraz tak szczęśliwy, że boję się, że to sen.- szepnął jej do ucha. 
Poszukała ustami Jego ust. Całowali się coraz goręcej, poczuła, że delikatnie rozpina jej bluzkę. Robił to strasznie wolno. Miałaby ochotę sama ją z siebie zerwać,ale zniszczyłaby wyobrażenie, które budowała od wielu tygodni. Ich oddechy przyśpieszały, w oczach Justina pojawiły się radosne iskierki. 
Justin obdarowywał cały brzuch dziewczyny drobnymi pocałunkami. Zachichotała:
-Ej, mam łaskotki.- uśmiechnęła się promiennie.
-Przepraszam, nie wiedziałem.- opuszkami palców gładził jej brzuch. Przeniósł pocałunki na jej usta, a Katherine wsadziła dłonie pod jego koszulkę. Zwinnym ruchem zdjęła ją i rzuciła gdzieś w kąt. Katherine zrobiło się gorąco. Jego tors był pociągający... opalony i umięśniony. Powoli rozumiała jego fanki które tak bardzo za nim szalały. 
Dotknęła jego klatki piersiowej zjeżdżając niżej. Paznokieć zahaczył o jego każdy mięsień, który zaczęła wyczuwać. Niechcący najechała na granice jego bokserek. 
Justin jęknął w jej usta. Odsunął ją od siebie.
-Co robisz?- zapytała i starała się uspokoić trzepot, w sercu
-Muszę nauczyć się Ciebie na nowo- powiedział.- Odpocznij.
Katherine poszła do łazienki i rozpłakała się z radości. Wszedł tam za nią, zobaczył łzy, których tym razem się nie wstydziła, objął ją i wyszeptał:
-Dziękuję, że jesteś...

-Hey Kat! Gdzie jesteś? Pamiętasz o naszym spotkaniu? Mam nadzieje, że oddzwonisz.- Nicole zrezygnowana rzuciła telefon na stolik kawiarni w której znajdowała się razem ze swoją drugą przyjaciółką Caroline. Wczoraj umawiały się tutaj wszystkie trzy, a Katherine dalej nie było. Do tego nie odbierała telefonu więc nie wiedziały co się z nią dzieje.
-Mam nadzieje, że nie zrobiła nic głupiego.- Caroline nerwowo spojrzała na swoją przyjaciółkę.
-Nie możemy tak panikować. Pewnie po prostu zapomniała, nie róbmy afery.- powiedziała Nicole opanowanym głosem.
-Dobra, nie ważne. Chciałam Wam coś powiedzieć ale wychodzi na to, że powiem tylko tobie.- wolno powiedziała Caroline.
-Co się dzieje?- jej przyjaciółka zaniepokoiła się tonem jej głosu.
-Nie, nic takiego! Tylko... ja wiesz od pewnego czasu spotykam się z Jamesem. Zaczęło się od tego wypadu do Paryża, potem okazało się, że chodzi do równoległej klasy. Najpierw nie byłam przekonana czy to wypali... wiesz jaki on jest, ale potem zaczęło iskrzyć coraz bardziej i nie mogłam tego zatrzymać.- powiedziała Caroline bardzo szybko. 
-Bardzo się cieszę ale... dlaczego wcześniej nam nie powiedziałaś?- zapytała Nicole.
-Wiesz, ja jeszcze nie wiedziałam czy to wypali. Ale wiem... przepraszam, powinnam Wam powiedzieć.- w głosie Caroline była nutka żalu. 
-No dobrze, wybaczam- zachichotała Nicole - A teraz opowiadaj ze szczegółami o wszystkim.

-A więc teraz mogę nazywać cię moją dziewczyną?- zapytał Justin wodząc opuszkiem palca po ramieniu Katherine.
-Tak, zdecydowanie tak.- uśmiechnęła się do niego delikatnie.
-Kocham Cię - szepnął.
Zamknęła oczy. Czy to jest w porządku? Czy ma prawo być aż tak szczęśliwa? Bała się, że coś się stanie... coś przez co to wszystko zniknie jak sen.
-Ja ciebie też.- wyszeptała ledwo słyszalnie. 
Justin przytulił ją do siebie mocniej. Delikatnie podsunęła głowę do góry, aby być bliżej Jego serca. Czuła jak bije, waliło jak opętane. Teraz miała pewność, że ją kocha.
---------------------------------
Rozdział jest trochę krótszy niż poprzedni ale mam nadzieje, że się Wam podobał bo ja jestem nawet zadowolona z efektu. 
Popłakałam się przez Was. Jak zobaczyłam te wszystkie wspaniałe komentarze to po prostu łzy same płynęły mi po policzkach. Ja... po prostu dziękuje chodź takie jedno zwykłe słowo nie wyrazi mojej wdzięczności. Ogólnie rozdział pisałam przy ,, Love Me Like You Do" ale uznałam, że piosenka którą podałam bardziej pasuje. 
Tutaj też liczę na dużo komentarzy, jeszcze raz dziękuje i przepraszam za błędy jeżeli są. 

sobota, 27 października 2012

Ninth

Piosenka do rozdziału: <klik>
Katherine usiadła w ławce. Skuliła się pod naciskiem ciekawskich spojrzeń ludzi z jej klasy. Cały dzień była obiektem takich spojrzeń więc cieszyła się, że to była już ostatnia lekcja. Kiedy podniosła oczy, zauważyła, że Justin się w nią wpatruje. Gdy ich wzrok się spotkał wszystko jakby ucichło. Podobało jej się to spojrzenie- delikatne, ale badawcze, jak gdyby chciał poznać ją lepiej studiując jej twarz. Chłopak nie rozmawiał z nią, wręcz ją unikał. Katherine była z tego powodu zadowolona, ponieważ nie wiedziała co mu powiedzieć. Każdy błysk w Jego oczach wywoływał u niej gęsią skórkę. Jego spojrzenie hipnotyzowało, a ton Jego głosu był niczym ulubiona piosenka, którą chciała nagrać na płytę i odtwarzać bez końca. Gdy była z nim traciła kontrolę nad swoim ciałem i swoimi myślami. 
Justin przyglądał się jej od początku lekcji. Stanowiła cud piękna, połączenie ludzkich słabości, odwagi i współczucia. Pragnął jej jak nikogo innego. Podarowała mu coś, co nawet trudno nazwać. Poruszyła w nim coś, o istnieniu czego nawet nie wiedział. Jeszcze nigdy nie zaznał takiej głębi uczuć, jeszcze nigdy nikogo nie pokochał tak ostatecznie i całkowicie. Była dla niego wszystkim. Powietrzem. Oddechem. Sercem. Nie chciał mieszać jej w życiu. Widział, że przez niego stała się nieszczęśliwa, a on nie potrafił już tego naprawić. 
Zadzwonił dzwonek uwalniając ich od swoich myśl. Katherine poderwała się szybko ocierając łzy które w ostatnich minutach spływały po jej policzkach. W połowie drogi do samochodu ktoś chwycił ją za ramiona. Obróciła się i zobaczyła Justina. 
-Możemy pogadać?- zapytał nieśmiało. Sam dotyk jego ręki, troska w oczach, czystość i prawda w głosie wywołały w niej nieznaną dotąd łagodność. 
-Jasne.- odpowiedziała łagodnie.
-Jesteś dla mnie wszystkim. Chce dla ciebie tego co najlepsze, a ja nie jestem dla ciebie dobry. Przepraszam, myślałem, że zdołam to odbudować ale to niemożliwe. Wyjeżdżam, zostawiam cię w spokoju. Proszę byś przed snem spojrzała w niebo i pomyślała o mnie, że jestem, żyję i zasypiam pod tym samym niebem, co Ty. Skoro nie mogę być przy Tobie to przynajmniej chce abyś zawszę zdawała sobie sprawę z tego, że jestem i zawszę będę dla ciebie oddychał.- nie patrzył jej w oczy mówiąc to.
-Ale...- Katherine chciała coś powiedzieć.
-I wiem, że wymagam za dużo ale proszę żebyś się nad tym zastanowiła i jeżeli zmienisz zdanie to przyjdź przed dworzec o 18:00. Proszę tylko o to.
Wiatr otulał jej ciało. Zimnym szeptem zdobył jej psychikę. Nie walczyła. Wsłuchiwała się w słowa, o których istnieniu nikt, poza nią, nie wiedział. Mówił cicho, przerażająco i paraliżująco. Do tego stopnia, że walka z Nim była czymś niemożliwym. Przecież i tak by przegrała. Głęboki oddech kulił się w płucach. Chciała uciec, zostać sama z myślami, bez słów umarłego Wiatru. A jednak On wciąż mówił, mówił i mówił...Zmieniał spokojne bicie jej serca w przeraźliwy łomot. Patrzyła w niebo. Długo i nieprzytomnie. Brudny, okropny i zamknięty dla niej świat otaczał ją z każdych stron. Odwrócił się i odszedł. Zostawił ją ze łzami na policzkach i bałaganem w sercu.

Brunetka siedziała na swoim łóżku ze wzrokiem wbitym w ścianę. Nie wiedziała co robić, każda kolejna myśl coraz bardziej mieszała jej w głowie. Była 17:30.
Do pokoju dziewczyny weszła jej mama. Dobrze wiedziała co się działo więc usiadła obok swojej córki i pogładziła ją po włosach. Katherine gwałtownie zerwała się i mocno przytuliła do swojej matki.
-Skończ w końcu doszukiwać się problemów. Przestań się bać. Zacznij mówić. Mów o tym co czujesz. Bez wstydu. Bez martwienia się o to co sobie pomyśli. Milcząc kopiesz sobie większy dołek. Bądź taką jaką byłaś parę miesięcy temu. Wolną, beztroską, z marzeniami i podniesioną głową. Jeśli coś ma runąć to runie i tak. Nie zmienisz tego co zapisane. Skończ szukać u siebie wad, winy za to co się stało dotychczas. Przecież jest cudownie. Nie zepsuj tego.- powiedziała jej mama cichym głosem wciąż ją tuląc, a potem wyszła z pokoju uśmiechając się do córki.
 Katherine sięgnęła po swój dziennik. Nie dotykała go od momentu kiedy Justin wyjechał bez słowa. Nie czytała go wcześniej, nie chciała znowu sobie tego wszystkiego przypominać.
Teraz postanowiła przeczytać parę wpisów:

,,Miał najpiękniejsze oczy, jakie widziałam. Nie miało różnicy to czy patrzyłam na nie w blasku księżyca, rażącym w oczy słońcu czy bezgwiezdnej nocy. Za każdym razem wywoływały we mnie te same uczucia. Wszystkie na raz. wzbudzały we mnie wulkan mieszaniny najróżniejszych pragnień i emocji."

Gwałtownie zatrzasnęła dziennik. Łzy paliły ją pod powiekami. Dłużej tego nie wytrzyma. Trzeba wreszcie coś z tym zrobić. Pragnienie jego stałej obecności, nieustanne myślenie o nim, gdy go nie było, niepokój i nerwowość, gdy miała go za chwilę zobaczyć, tęsknota, gdy jeszcze był przy niej, ale wiedziała, że za kilka minut go nie będzie. Kochała go. Tak bardzo, że nie dało się tego zignorować. Spojrzała na zegarek, była 18:10. Szybko zerwała się z łóżka i pobiegła po schodach na dół. Nie obchodziło jej nic, musiała dotrzeć tam na czas. Justin nie mógł wyjechać, nie mógł jej zostawić. Wsiadła do samochodu i szybko ruszyła w kierunku dworca. Miała nadzieję, że zdąży. Od tego zależało jej życie. Kiedy dotarła na miejsce szybko wyszła z samochodu nie domykając nawet drzwi.  Pobiegła przed siebie rozglądając się na wszystkie strony. Nie było go więc pobiegła jeszcze dalej. Wytężała wzrok ale nigdzie nie widziała Justina. Nagle go dostrzegła. W tłumie, odwróconego do niej tyłem, ledwo zauważalnego. Pobiegła w jego kierunku i lekko dotknęła jego ramienia. Przytuliła się do niego, oparła policzek na jego ramieniu i ze szczęścia zamknęła oczy. To było to, przed czym uciekała. Już nigdy więcej obojętności. Nigdy więcej. Justin chwilę stał bez ruchu, jakby nie mógł uwierzyć w to co się dzieje, jednak potem mocno objął ją swoimi ramionami. Dawno, nie trzymał jej w ramionach, zapomniał jakie to uczucie. To tak jakby trzymał w rękach cały swój świat.
-Kocham cię, zawsze cię kochałam.- dotknęła palcami Jego ust. 
Były takie ciepłe. Uśmiechnęła się całą sobą. Wszystkim,czym była. Jej oczy zajaśniały prawdziwym blaskiem, pierwszy raz. 
Po jej policzku potoczyła się łza. Justin szybko otarł ją opuszkiem palca. Objął ją delikatnie w pasie, a gdy patrzyli sobie w oczy, ich twarzy stopniowo przybliżały się do siebie. Wargi były coraz bliżej... aż w końcu złączyły się w jedno. Pocałował ją delikatnie, ale namiętnie.
----------------------------------------
Wreszcie się doczekałyśmy! Piękny moment kiedy Katherine zdecydowała się wrócić do Justina. Cieszycie się? Bo ja bardzo. Ale nie martwcie się to nie koniec kłopotów. Ja tu coś jeszcze wymyślę. Rozdział dedykowany @BieberMyHun która kompletnie mnie rozbroiła swoją analizą psychiczną Katherine. Czytasz mi w myślach? *boi się*. Ha ha ha żartowałam. No to chyba tyle mam do powiedzenia. A i właśnie kombinuje jak zmienić wygląd tego bloga więc bójcie się. ;P Mam nadzieje, że się podobał i liczę na dużo szczerych komentarzy. 

środa, 17 października 2012

Eighth

Piosenka do rozdziału: <klik>
*Narracja pierwszoosobowa*
*Justin*
Dlaczego ten czas mija, kiedy z całej siły trzymam ją blisko siebie, próbując zatrzymać, nie pozwolić jej iść dalej. Boi się mnie. Ja ją tylko zatrzymuję, klękam na kolanach i proszę by była na zawsze i dzień dłużej. Chwytam jej dłoń, przykładam do mojej klatki piersiowej, aby poczuła bicie mego serca. Modlę się, by wypowiedziała jakikolwiek wyraz. Ona ciągle milczy. Jej obojczyki są takie puste bez moich pocałunków, więc próbuję otulić drżące je miękkością ust, lecz wyrywa się i zaczyna biec, potyka się, ale silnie biegnie dalej, upada. Stoję, nie ruszam za nią. Widzę jak obraca się sprawdzając czy podążam w jej kierunku, lecz nie robię tego, nie czuję swojego ciała. Słońce świeci mi prosto w twarz, wytrzeszczając źrenice próbuję dojrzeć jej zarys. W końcu powoli zanika, nie widzę jej. Zastygłem w bezruchu, błagając o jej powrót. Przegrałem wszystko.

*Katherine*
Od rozstania, przeszłam wszystkie stadia emocjonalne od niepohamowanej wściekłości, poprzez oburzenie, aż do totalnej depresji, nie zmienia to jednak faktu, że teraz nie wiedziałam co czuje. Tak po prostu. Ranek który spędziłam z Niallem był cudowny. Pomagałam mu sprzątać, śmiałam się, żartowałam. To nie zmieniało tego, że tęskniłam za Justinem. Ilekroć wydarzyło się coś śmiesznego, chciałam mu o tym opowiedzieć. Wiem, to śmieszne opowiadać swojemu byłemu chłopakowi o tym jak spędzało się czas z innym chłopakiem ale chciałam to zrobić. Chciałam opowiadać mu każdą sekundę mojego dnia, jak absurdalnie  by to brzmiało. Właściwie już sama siebie nie rozumiałam. Na tej przeklętej imprezie zachowałam się jak idiotka. Nigdy nie pomyślałabym, że posunę się tak daleko. Wiedziałam, że zraniłam Justina i musiałam to naprawić. 
  Była sobota, mogłam udać się na długi spacer aby wszystko sobie poukładać.
Nie wiem dlaczego ale udałam się do pobliskiego kościółka. Pomyślałam, że tam będę miała spokój. Nieśmiało usiadłam w jednej z ławek, ogarnęła mnie cisza. Bałam się, że przez to uczucie, które zżerało mnie od  środka, nigdy już nie wrócę do normalności. Nigdy nie będę tym kim byłam przedtem. Nie będę więcej śmiać się z byle powodu, cieszyć z drobiazgów. Przestanę doceniać to co mam, zaślepiona pragnieniem i oczekiwaniem na coś, czego nigdy mieć nie będę. 
-Ja chce po prostu znaleźć swoje miejsce. Amen.- powiedziałam tak cicho aby nikt mnie nie usłyszał i wyszłam z kościoła.

-A więc masz szlaban na całe dwa tygodnie?! Jak można być ta okrutnym?- dopytywała się Nicole kiedy rozmawiałam z nią siedząc na łóżku w moim domu.
-Wcale nie dziwię się mojej mamie. Nie było mnie całą noc.- powiedziałam zrezygnowana opadając na poduszki.
-No właśnie. To mnie interesuje. Co robiłaś w nocy? Mam nadzieje, że nic głupiego.
-Wiesz to nie sprawa na telefon. Przyjedziesz do mnie?
-Jasne, po drodze wpadnę po Caroline.
-Dobrze, to czekam.
Rozłączyłam się i sięgnęłam po laptopa. Zalogowałam się na Twittera czego nie robiła od dłuższego czasu. Weszłam w swoje interakcje. Połowa wiadomości była tego typu:
O mój Boże! To ty jesteś tą dziewczyną Biebera? Szczęściara.

Stay Strong! Chodź jestem Belieber uważam, że Justin postąpił strasznie raniąc cię.

Proszę daj Justinowi jeszcze jedną szansę! Tak ładnie razem wyglądacie. 

A połowa takich:
Nienawidzę cię! Zraniłaś Justina, jak mogłaś?!

Zasługujesz na śmierć dziwko!

Jesteś taka brzydka, że aż żal patrzeć.
Uśmiechnęłam się. Skąd oni mogą wiedzieć jak jest naprawdę? Przez ostatnie tygodnie nie czytałam stron plotkarskich, wiedziałam, że jest tam pełno ,,newsów" o mnie i Justinie. Kiedy byliśmy w Paryżu często opowiadał mi o tym co przechodził. Oblała mnie fala gorąca. Przypomniałam sobie jego głos. Głos, który wypełniał moje myśli był miękki, melodyjny, pociągający w swojej niewinności. Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: ta znaczyła więcej niż pozostałe.  Pokręciłam głową starając się odpędzić te wszystkie wspomnienia. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Domyśliłam się, że to moje przyjaciółki więc zamknęłam laptopa i zaprosiłam je do środka. Natychmiast usiadły obok mnie na łóżku i zamiast powitania powiedziały jednym głosem:
-Opowiadaj.
A więc opowiedziałam im to co pamiętałam i dodałam na koniec:
-Jestem na jakiejś cholernej huśtawce emocjonalnej i najgorsze jest to, że boję się z niej zeskoczyć. Boję się wrócić do mojej szarej rzeczywistości... Raz pęka mi serce, raz rozkwitam szczęściem, ale przynajmniej coś się dzieje.
-Wiedziałam, że zrobisz coś głupiego! Trzeba było cię pilnować.- rzekła Nicole.
-Oj, przestań! Trochę rozrywki jej się należy! Może w końcu zapomni o Justinie.- krzyknęła Caroline.
-Zapomni o Justinie?! Do tego celu ma sypiać z każdym napotkanym chłopakiem?!- wykrzyczała Nicole.
-Lepsze to niż siedzenie w domu i beczenie w poduszkę!- odkrzyknęła Car.
-Dziewczyny! Wiecie co?! Myślałam, że mogę na was polegać, a wy co?! Kłócicie się o jakieś bzdury!- spojrzałam na nie z żalem.
-Masz rację. To nie jest teraz najważniejsze. Czujesz coś do Nialla?- zapytała Caroline przysuwając się do mnie bliżej.
-Ja... sama nie wiem. Lubię go ale... tylko jako przyjaciela.- odpowiedziałam, a Caroline westchnęła zrezygnowana. Za to dostała poduszką.
-Za co?! Nawet nic nie powiedziałam...- krzyknęła oburzona Caroline. 
-Jesteście najgorszymi pocieszycielkami na świecie.- stwierdziłam. 
-------------------------------------------
No i jest kolejny rozdział. Mam nadzieje, że lepszy od poprzedniego ;-).
Podoba Wam się nowy wygląd bloga? Bardzo przepraszam za to, że znowu napisałam  to w narracji pierwszoosobowej ale tak łatwiej mi było oddać emocje Justina. I nie bierzcie jego monologu dosłownie. Połowa to przenośnie. To chyba tyle, do następnej i miśki proszę Was o więcej komentarzy, ok? 

wtorek, 9 października 2012

Seventh

Piosenka do rozdziału: <klik>
Katherine szła wąską uliczką Paryża z wzrokiem wbitym w ziemię. Cały czas myślała o Justinie, chłopcu którego wczoraj spotkała. W głowie próbowała odtworzyć sobie szczegóły jego nieziemskiej twarzy. Jego oczy skrywały pustkę, ale też pewien rodzaj radości jakby zawszę wierzył, że przyjdą lepsze dni. Nagle poczuła, że ktoś się z nią zderza. Na szczęście nie upadła, bo w porę utrzymała równowagę, jednak jej torebka upadła na ziemię wysypując całą zawartość na ziemię.
-Ja bardzo prze...- brunetka chciała przeprosić ale w tej samej sekundzie zobaczyła z kim się zderzyła. Chłopak miał kaptur naciągnięty na głowę i okulary przeciwsłoneczne ale Katherine od razu rozpoznała, że to Justin.
-Ja bardzo przepraszam.- wyjąkała zniewolona jego urodą. Szybko schyliła się aby pozbierać rzeczy które były wszędzie rozrzucone. 
-Nie ma sprawy. To moja wina.- uśmiechnął się Justin pomagając dziewczynie w zbieraniu rozrzuconych przedmiotów. Dziewczyna poczuła jego zapach. Pachniał złem, namiętnością i szczęściem, pachniał tym wszystkim, o czym marzy każda z kobiet, pachniał miłością. 
-Już drugi raz się spotykamy. To chyba przeznaczenie.- uśmiechnął się drugi raz podając dziewczynie torebkę z zawartością.
-Albo przypadek.- odpowiedziała zadziornie Katherine.
-Nie wierzę w przypadki.

Katherine obudziła się z mocnym bólem głowy. Domyśliła się, że to kac. Leżała nie w swoim łóżku, w dodatku naga. Rozejrzała się w okół siebie. Znajdowała się w zwykłej sypialni, pomalowanej na biało. Na ścianie powieszonych było kilka plakatów. Nie różniła się niczym od innych sypialni, była normalna. Starała się przypomnieć wczorajszą noc i ubierając się modliła się w duchu o to aby nie zrobiła niczego głupiego. Na miękkich nogach zeszła na dół. W okół siebie zobaczyła porozrzucane butelki po różnych alkoholach i ogólne pobojowisko. Dziewczyna weszła do salonu i zobaczyła Nialla który próbował sprzątać po wczorajszych szaleństwach. 
-O, cześć. Co się tak patrzysz? Chciałem robić imprezę to teraz mam.- powiedział z rozbawieniem blondyn dostrzegając Katherine.
-Niall... czy my...?- dziewczynie te słowa nie mogły przejść przez gardło.
-Chodzi ci o seks? Tak i najwyraźniej ci się podobało.- potwierdził Niall z ukrywanym uśmiechem. 
-Ja... przepraszam. Byłam pijana, nie wiedziałam co robię.- zaczęła tłumaczyć się dziewczyna jednak chłopak jej przerwał:
-Nie musisz się tłumaczyć. Też byłem pijany. Zapomnijmy o tym, dobrze?- to oświadczenie zdziwiło Katherine.
 Czuła się jak dziwka. Patrzył na mnie nią jak na zabawkę. Taką beznadziejnie, spieprzoną zabawkę. A ona nie chciała odmówić mu przyjemności. Dziecku nic się nie odmawia. Miała ochotę powiedzieć mu prosto w oczy "Pobaw się mną."
-A więc zacznijmy od początku. Jestem Katherine, znajomi nazywają mnie Kat.- przedstawiła się dziewczyna wyciągając rękę do chłopaka. On lekko ją ujął i delikatnie pocałował. 
-Jestem Niall. Miło mi cię poznać.- dziewczyna cicho zachichotała.
-----------------------------------------
No mamy kolejny rozdział za sobą. Podobał się Wam? Przechylony tekst na początku to opis drugiego spotkania JB i Katherine ;). Następny rozdział będzie lepszy. Dziękuje za wszystkie komentarze i proszę o nowe tutaj. A i może umiecie robić nagłówki na bloga? Albo znacie kogoś takiego?