Piosenka do rozdziału: <klik>
Czuję, że robię sobie ciągle na złość. Ograniczam się myśląc, że wtedy będzie mniej bolało. Ciągle powtarzam sobie, że jeszcze nie czas, że jestem jeszcze za mało silna. Brakuje mi szczęścia, którego w jakiś krótkich okresach życia jednak doznałam. Brakuje mi czułości, nadziei na lepsze jutro, pewności, wiary w siebie, miłości. Nie mogę dalej tak żyć. Muszę to zmienić.
Dziewczyna z trzaskiem zamknęła dziennik i rzuciła go pod łóżko. Zerwała się z niego i pobiegła po płaszcz. Na dworze było zimno całkowicie ciemno chodź była dopiero 18. Wyszła z domu i od razu poczuła mroźne powietrze owiewające jej policzki. Spojrzała na samochód jednak szybko zrezygnowała z tej opcji postanawiając się przejść. Szła przez ciemne i ciche miasto, czasami dało się słyszeć szelest liści powiewających na wietrze. To było tak jakby całe miasto zaparło dech w piersiach czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Katherine nie myślała o tym gdzie ma iść- jej nogi same ją prowadziły w tym celu. A cel był jeden- dom Justina. Kiedy w końcu tam dotarła usiadła na ławce przed domem i myślała. Myślała nad tym po co właściwie tu jest, co powie Justinowi i jak on na to zareaguje. Już chciała odejść jednak zobaczyła, że ktoś się do niej przysiada. Po jednym zerknięciu zauważyła, że to Justin. Siedzieli w milczeniu, nieznośna tego wieczoru cisza unosiła się w powietrzu.
W końcu Katherine powiedziała:
- Wiesz, właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że życie mam tylko jedno. Już nic nigdy się nie powtórzy. Żadna sekunda nie wróci, i jeżeli nie spróbuję pewnych rzeczy, to już nigdy się nie dowiem co by było gdybym zrobiła coś innego.- wyszeptała cicho.
- Co przez to chcesz powiedzieć?- spytał.
- Chcę powiedzieć, że Cię kocham. Kocham Cię. Najbardziej na świecie. Nie potrafisz sobie nawet wyobrazić jak wiele cennych chwil Ci zawdzięczam. Jak wiele w stanie byłabym oddać. Obym nigdy nie musiała.- powiedziała jednym tchem. Z każdym słowem, prostowała się coraz bardziej, w jej oczach pojawił się błysk. Na przemian to zaciskała, to rozluźniała dłonie, uporczywie patrząc w Jego oczy.
-Proszę bądź przy mnie bo sobie nie radzę. Nie radzę sobie z tym wszystkim, z uczuciami. Ale wiem, że cię kocham. I bardzo cię potrzebuje.- dokończyła.
Położył dłoń na jej policzku uśmiechając się delikatnie. Wzrokiem przeszywał jej drobne, bezbronne ciało. Jednym gestem sprawił, że ponownie go pokochała. Bezgranicznie tak już na amen. Delikatnie dotknął swoimi ustami jej ust. Zachłannie zaciągnęła się otaczającym ją powietrzem, zbliżyła swoje usta do jego i powtórzyła pocałunek, tym razem mocniej. I jeszcze raz… i jeszcze raz. Jego uśmiech rósł z sekundy na sekundę, jej szczęście jeszcze szybciej. Zbliżyła się do niego wtulając swoją twarz w jego tors, jednocześnie spletli swoje dłonie.
Nareszcie czuła tą bliskość. Smak miłości. Pożądania.
-Zmarzłaś.- powiedział dotykając jej zimnego jak lód policzka.- Wejdź do środka.
Razem poszli do domu, a kiedy tylko drzwi się zamknęły Justin zdjął płaszcz z ramion dziewczyny.
-Dziękuje.- skinęła głową i rozejrzała się dookoła. W środku było ciepło, zauważyła palący się kominek.
-Zrobię coś do jedzenia, ok?- spytał, a ona uśmiechnęła się pod nosem.
-Tym razem wierzę w twoje zdolności kulinarne.
Mieli zgaszone światło, wszędzie zapalone świece z aromatem róż, w tle wydobywała się romantyczna muzyka. W zasięgu swojego wzroku mieli tylko siebie, nie widzieli po za sobą nikogo innego, tylko swoje twarze, na których promieniało szczęście. Zaczął muskać lekko wargi ukochanej później przeobraził wszystko w namiętny pocałunek. Nie mogli się od siebie oderwać, choćby na chwilę. Cały czas czuli swoją bliskość, była w Jego ramionach wtulona już na zawsze. Lubił bawić się Jej włosami, mówić jak pięknie wygląda, gdy nie są ułożone idealnie, bo dla niego zawsze jest wyjątkowa. Patrzył na swoją miłość, jak najcenniejszy skarb, który jest tylko Jego wart, nie potrafił wyobrazić sobie, że trzymałby inną rękę w tym momencie, w którym przysięgał miłość, której nie porwie nawet wiatr, ani nie przerwie świat. Zatapiali swoje czyste myśli w setkach pocałunkach do końca świata który nawet jeszcze nie nadszedł.
------------------------------------------------------------------
To już przedostatni rozdział. Mam nadzieje, że nie macie mi za złe, że jest krótki- następny będzie dłuższy. Powiem Wam, że jeszcze nigdy nie dostałam takich komentarzy jak pod poprzednim rozdziałem i jestem strasznie rozczarowana. Ale nie Wami- sobą. Dlatego postaram się aby kolejny rozdział był idealny.